Jutro, nakładem debiutującej na polskim rynku firmy 9th Plan, w sprzedaży pojawią się dwa ciekawe tytuły na dvd: samurajski „Kat shoguna” oraz dokument o tatuażu w yakuzie „Na mojej skórze”. W krótkiej rozmowie ze mną, właściciel i współzałożyciel 9th Plan Michał Piłat, opowiada o planach wydawniczych, swym ukierunkowaniu na orient i… zamieszaniu z polskim tytułem „Kata…”.
Skąd pomysł na 9th Plan?
Plan 9ty powstał z miłości do filmów niezwykłych, niesamowitych i nietuzinkowych, ale rownież często zapomnianych, niedocenionych, lub nieznanych. Ponieważ na premierę większości z nich nie mogliśmy się przez lata doczekać, postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce i zrobić to, co już dawno należało. Naszym marzeniem jest wydawać niezwykłe filmy tak, by oprócz duszy cieszyły również oczy. Plan 9ty powstał w pamiętnym roku 2009 i od tej pory równym, miarowym krokiem podąża w zamierzonym kierunku.
9th Plan to projekt dwuosobowy.
Tak, jesteśmy roninami filmu, uprawiającymi życiową donkiszoterię; działamy w bardzo efektywnym duecie.
Zaczynacie z grubej rury. Jutro premiera kultowego „Kata shoguna”. To bodajże pierwsza edycja dvd tego filmu w naszym kraju.
To prawda, nie mogliśmy marzyć o lepszej premierze. Dla nas to film kultowy, fascynacja już od dzieciństwa, drogowskaz dla całego gatunku.
Czym podyktowana była decyzja o zmianie tytułu? W Polsce film spopularyzował się swego czasu jako „Morderca shoguna” i „Shogun zabójca”. Znany był też jako oryginalny „Shogun Assassin”.
Ale to właśnie „Kat shoguna” jest prawidłowym tłumaczeniem tytułu i jego treści. Bohater, Samotny Wilk, był nadwornym katem shoguna i dla niego ścinał głowy dostojnych lordów – tak zaczyna się film! Potem jego celem staje się zabicie szalonego władcy, ale w filmie nie morduje przecież shoguna! „Shogun zabójca” to tłumaczenie godne „Ducha w muszelce”, jak pewien specjalista przedstawiał niegdyś anime „Ghost in the Shell”. Tytuł spolszczyliśmy, bo jesteśmy zdania, że gdzie można – tam trzeba. Mamy przecież piękny język.
Film ukaże się w nieocenzurowanej, zremasterowanej wersji.
Cieszymy się, że udało nam się dotrzeć do tej wersji. Dla fanów „Kata…” z pewnością będzie to dodatkowy smaczek. Zremasterowana wersja wygląda obłędnie – krew cieknie strumieniami, ciała ninja ścielą się gęsto. Czysta rozkosz.
Okładka „Kata…” prezentuje się wyjątkowo efektownie.
Jesteśmy z niej bardzo dumni. To zasługa naszego grafika – Michała Jońcy, który już przygotowuje kolejne perełki samurajskie. Mogę powiedzieć, że będzie tylko lepiej. Chcemy z naszych wydań uczynić nie tylko nośniki treści, ale również miłe oku przedmioty. Chcemy, by wyróżniały się na półce.
Tego samego dnia wydajecie także „Under the Skin”, dokument o japońskiej sztuce tatuażu.
Czyli „Na własnej skórze”. To chyba pierwszy film o tatuażu w Polsce! Nam tym bardziej bliski, że opowiada o sztuce starej, ginącej, trudnej, kosztownej i zakazanej. To także nieczęsta możliwość zobaczenia tatuaży yakuzy w pełne krasie i naturalnym środowisku.
Czy to znaczy, że stawiacie wyłącznie na kino orientalne?
Obaj jesteśmy orientalnie zakręceni. Japonia, Chiny, Mongolia – to tam wschodzi słońce! Ale mamy też parę propozycji z innych koszyków. Długo kompletowaliśmy nasze filmowe menu i mamy nadzieję, że będzie smakować.
Jakich tytułów powinniśmy wypatrywać w następnej kolejności?
Niedługo wydamy piękne, klasyczne animacje; pojawi się też Toshiro Mifune i najlepszy dokument o filmowej katastrofie w gwiazdorskiej obsadzie.
Czyżby „Lost in La Mancha” z Johnnym Deppem?
Tak, to będzie „…La Mancha”.
Życzę w takim razie powodzenia w podboju polskiego rynku!
Dziękuję!
***
Na facebookowym fanpage’u bloga, TUTAJ, znajdziecie konkurs (w wątku z 6 września), w którym wygrać można „Kata shoguna” i „Na własnej skórze” na dvd.