W piątek pojawił się w kinach film „Valhalla: Mroczny wojownik” (oryg. „Valhalla Rising”), wysmakowana wizualnie przypowieść Nicolasa Windinga Refna z 2009, którą polski dystrybutor przypomina na fali wciąż niesłabnącej popularności „Drive”. Dlaczego warto zainteresować się tym panem?
7. Bo jest dyslektykiem, ma problemy z rozróżnianiem kolorów, osiem razy oblał egzamin na prawo jazdy, a mimo to od kilku lat pozostaje jednym z najważniejszych i najciekawiej posługujących się filmowym językiem stylistów współczesnego kina.
6. Bo spadł na dno i się z niego podniósł. Po klęsce finansowej jednego z jego wczesnych filmów, firma Refna zbankrutowała, a on sam był winien bankowi przeszło milion funtów. Chcąc wyjść z długów, zrealizował dwa sequele swojego hitu „Pusher” z 1996, które [patrz punkt 3]
5. Bo wyreżyserował jeden z pełnometrażowych odcinków brytyjskiego serialu o przygodach Panny Marple, odciskając na jego konserwatywnej strukturze swój dosadny stempel – „Nemezis” wyróżnia się na tle pozostałych odcinków powagą, brutalnością i estetycznymi niuansami.
4. Bo Quentin Tarantino poczuł się jego filmem skonsternowany – w swoim zeszłorocznym podsumowaniu najlepszych i najgorszych tytułów 2011 król postmodernizmu umieścił „Drive” w kategorii Nice Try, co – znając Quentina – oznacza, że postrzega go jako bezpośrednie zagrożenie.
3. Bo zrealizował bodajże najlepszą trylogię ostatniego dwudziestolecia – kolejne części „Pushera” powstawały wprawdzie z pobudek finansowych, ale okazały się bardziej złożone fabularnie i wyrafinowane stylistycznie od oryginału.
2. Bo dał światu Madsa Mikkelsena – aktor tak wybitny i nieprzenikniony poradziłby sobie oczywiście także bez jakiegokolwiek protektora, tworząc własną legendę, ale to właśnie u Refna zaczynał i zagrał najważniejsze role.
1. Bo nakręcił „Drive” – a co uważam o tym filmie, pisałem TUTAJ.
16 czerwca o godz. 10:40 1182
A ja postanowiłem, że zanim obejrzę film, przeczytam nowelkę. No i zamiast się zachwycać filmem stwierdziłem, że, w porównaniu z książką, jest przyzwoity.
16 czerwca o godz. 11:22 1183
A czytałeś recenzje Żurawieckiego, o tu: http://www.dwutygodnik.com/artykul/3652-valhalla-mroczny-wojownik-rez-nicolas-winding-refn.html
On porównał Valhalle do polskiego kina offowego. Mam tylko jedno pytanie, skąd on bierze ten polskie film offowe, że wytrzymują porównanie z Refnem.
Widziałeś oceny „Nemezis” na imdb, to osobiste piętno nie spodobało się fanom panny Marple (patrz oceny przy recenzjach). Mi tak, ale kim ja jestem.
16 czerwca o godz. 15:26 1184
@ Jezier
Film działa na innej płaszczyźnie niż książka – niemal zawsze. Ja staram się rozgraniczać.
@ ech
Czytałem. Bardzo lubię teksty Bartka i szanuję jego opinie, ale z drugiej strony często się z nimi nie zgadzam.
A jeśli o Pannę Marple idzie, nie wiem, czy wiesz, ale Refn nakręcił także inny odcinek tego serialu, ale po tym jak stacja zmusiła go do cięć, zmusił ją do usunięcia z czołówki swojego nazwiska.
16 czerwca o godz. 18:58 1185
„Drive” akurat mnie nie zachwyciło. Za to zaintrygowała mnie trylogia „Pusher” (tytuł kojarzy mi się z okruszkiem, nie wnikam). Skoro Tarantino się go obawia, tym uważniej mu się będę przyglądać.
17 czerwca o godz. 12:21 1186
Myślę, że kluczem do filmów i gustu filmowego Tarantino jest kino Hawksa: historie oparte na wyrazistych bohaterach i dialogach. Dlatego wg Quentina „Drive” to tylko nice try, a „O północy w Paryżu” numer jeden 2011.
17 czerwca o godz. 14:14 1187
Kolejny powód, by kochać NWR :)
http://www.guardian.co.uk/film/filmblog/2012/jun/14/obsession-andy-milligan-cult-movies