Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Off the Record - Piotr Pluciński o kinie Off the Record - Piotr Pluciński o kinie Off the Record - Piotr Pluciński o kinie

O autorze

Bio:

Piotr Pluciński. Dziennikarz, krytyk filmowy, obecnie współpracuje przede wszystkim z „Filmem”, „Hiro”, „Polityką” i Wirtualną Polską. Wcześniej obecny m.in. na łamach „Machiny”, „Kina” czy „Ekranów”, współpracował z takimi portalami jak Stopklatka, Filmweb, Zwierciadło, Esensja. Niegdyś autor absolutnie nierentownych (ale i tak to lubił!) relacji m.in. z Cannes, Berlina i Wenecji. Prowadzi drugi blog. Zaangażowany w kilka projektów popkulturowych, chętnie pisze także o grach, komiksach i książkach. Ponoć ma pecha. Nie wierzy w to.

Kontakt:

off-the-record@wp.pl

Komentarze: 10

Dodaj komentarz »
  1. Czy prywatny e-mail ma coś wspólnego z psem gitarzysty Tool’a? ;)

  2. Bardziej z samym utworem. :)

  3. Piszesz dobre recenzje. Dajesz rade:) Są przemyślane, rzeczowe i inteligente. Mało taki recenzentów niestety, szczególnie na blogach. Jednym słowem tragedia. Nie wiem z czego to wynika. Mam swoją teorię …

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Dzięki za miłe słowo. A co to za teoria? :>

  6. Użyłem słowa teoria, ale chyba przesadziłem:) To raczej moje przemyślenia niepodparte żadnymi badaniami.
    Żyjemy w szalonych i dziwnych czasach. Ludzie wszystko dostają na tacy, nie chcą dociekać, zagłębiać się w naturę problemu. Ma się żyć miło, przyjemnie i bezrefleksyjnie. Z czego to wynika? Przyczyn jest wiele, ale jedną z nich są … książki. Mało kto dzisiaj czyta. Smutne niestety, ale prawdziwe. Książki rozwijają wyobraźnię, nie wszystko w nich jest napisane wprost, posługują się metaforą, symboliką etc. To truizmy, za które przepraszam i nie będę się nad tym tematem dłużej rozwodzi. Dlaczego jednak piszę o książkach w kontekście oceniania filmów? Film i książkę wbrew pozorom wiele łączy. Różnią się formą, ale nie treścią, choć można nad tym polemizować. Niemniej wszystko zależy od naszej optyki i spostrzegania. Oczywiście książka wymaga od czytelnika nieporównywalnie większej formy wysiłku, czasu i poświęcenia niż ma to miejsce w przypadku filmu, niemniej nie należy tego drugiego tj. filmu traktować drugorzędnie. Zaryzykuję tutaj stwierdzenie, że ludzie, którzy czytają dobre książki (trzeba też umieć oddzielić ziarno od plew) inaczej i możliwe, że nawet lepiej oceniają filmy.
    Mam wrażenie, że „krytycy” (nie lubię tego słowa) szeroko pojętej sztuki (film, książka, muzyka a nawet i gry komputerowe, które też pewną formą sztuki są, szczególnie te wybitne) oceniają daty produkt na gorąco. Byle było. U niektórych recenzentów filmowych widać totalne braki w logicznym i przyczynowo skutkowym myśleniu. Niektórzy z nich popełniają karygodny błąd, którym jest bardzo emocjonalne podejście do danego filmu. W swoim recenzjach skreślają dany film kierując się jego gatunkiem np. nie lubię „Łowcy androidów”, bo to tani film o facecie, który poluje na roboty:) Pomijam już rzeszę pewnych „recenzentów-blogerów”, którzy nie potrafią nawet poprawnie sformułować myśli, popełniając przy tym karygodne błędy w stylu i często niestety posługując się wulgaryzmami. Skreślam ich z miejsca. Najgorsze jest jednak w tym wszystkim to, że wielu internautów daje się łatwo nabrać na takie pseudo-recenzje, które mają niestety wpływ na to, czy pójdą oni do kina Kierują się opinią innych. Nie potrafią sami określić, czy produkt jest warty uwagi, czy też nie. Pytanie: czy ci inetrnatuci czytają książki?

  7. To ciekawa teoria, ale na pewno nie da się jej podpiąć pod ludzi (słabo) piszących o kinie. Tu, moim skromnym, winę ponosi… Internet. Przed laty, by o czymś pisać i się wypowiadać, trzeba było dane zagadnienie zgłębić. Skończyć studia, ciężko pracować i stale poszerzać swoją wiedzę. Sięgam czasem po archiwalne numery „Kina” sprzed kilkudziesięciu lat i zastanawiam się skąd ci ludzie to wszystko wiedzieli, skąd mieli tak uporządkowaną wiedzę i pamięć. Dzisiaj nie trzeba być ekspertem, wystarczy sprawnie klikać po Wikipedii, IMDb i zachodnich portalach. A to potrafi każdy, więc namnożyło się autorytetów, „krytyków” i samozwańczych ekspertów…

  8. Zgadzam się z tobą w kwestii Internetu i łatwości w dostępnie do danych. Cytując klasyka, to „oczywista oczywistość”. Z lekkim uporem, – choć nie maniaka – będę jednak bronił tezy, że gdyby owi samozwańczy eksperci (umówmy się, że nie mam tutaj na myśli ich wszystkich) czytali książki, to poziom ich recenzji i dysputy stałby na znacznie wyższym poziomie od obecnego. Jak powiedział Diderot, „Ludzie przestają myśleć, gdy przestają czytać.”:)
    Dobra, ide do kina na Nietoperza. :P

  9. Prowadzi (kogo, co) drugi blog.

  10. Słuszna uwaga.

  11. Uwielbiam te recenzje!
    Pozdrowiosy :-)

Dodaj komentarz

Pola oznaczone gwiazdką * są wymagane.

*

 
css.php